» Blog » Z RPGiem do ludzi!
01-07-2014 11:29

Z RPGiem do ludzi!

Odsłony: 1332

Dzisiaj będzie krótko. Jak na mnie. Czyli długo.

Na Polterze (i może poza nim, nie znam się) funkcjonuje irytujący mem, że RPG umiera. Czy prawdziwy, czy nie, trudno orzec. Ale faktem jest, że finansowo RPG nie jest w Polsce popularną rozrywką. Czy to wynika ze skąpstwa, czy z przyzwyczajenia do tego, co dobrze znane, czy ze stylu grania, w którym jakoś nie ma parcia na kupowanie wielu podręczników - nie wiem.

Ale myślę, że jednym z czynników jest tzw. posiadanie życia.

Ludzie się starzeją, nie mają czasu na RPG, to normalne. A nowych, choć nie mam na to danych statystycznych, nie napływa aż tylu. Można powiedzieć, że RPG to rozrywka zamknięta - ludzie grają, z tego co widzę, raczej we własnych grupach. Czy to dobrze, czy źle, nie wiem.

Ale wiem, że RPG to rozrywka, która wielu się spodoba. Ludzie grają w planszówki, różne LoLe, w cRPGi, w karcianki, czytają fantastykę - każda taka osoba mogłaby wsiąknąć w RPG, ale nie zawsze ma jak.

Znam podejrzanie dużo osób, które są zainteresowane RPG, cośtam słyszały, ale nigdy nie grały, bo nie było okazji etc. etc. I nie grają. I pewnie nigdy nie zagrają. Bo mało kto w RPG gra poza własną grupą. Co jest normalne. Lepiej grać z kumplami niż z obcymi. Ale jednak poznajemy przecież nowych ludzi. W szkole, na studiach, w pracy. Na imprezie u kumpla. Przez Internet. A ergpegowo najwyraźniej nie poznajemy tylu nowych osób, bo RPG jest mniej popularne niż by mogło. A potencjał jest, wystarczy spojrzeć na to, ile osób zjawia się na dużych konach fantastycznych.

Dlatego proponuję akcję.

Każdemu, kto przeczyta tę notkę proponuję znalezienie jednej (może więcej) osób "nieerpegowych" i wciągnięcie ich do gry. Warunek - to naprawdę muszą być osoby nie grywające w RPG. Powiedzmy, że grały w życiu góra trzy sesje. Dlaczego takie osoby? Bo gracze RPG mało, ale jednak się "mieszają". Ale to za mało, by zachęcić nowe osoby. Mieszajcie się do woli, ale czasem też wyjdźcie na zewnątrz.

Proponuję też, by była mowa o sesji na żywo, bo PBF/PBEM/PBSkype to jednak inny gatunek zwierzęcia.

A można do tego podejść różnie:

- po prostu zaprosić znajomego, którego naszym zdaniem mogłaby taka zabawa zainteresować. Można na jednostrzał, można do kampanii. Jeśli ktoś z czytających te słowa nie zna ANI jednej osoby siedzącej w fantastyce, lubiącej pulpowe książki lub filmy akcji - a nie grywającej w RPGi - to będę mocno zdziwiony. Czyli jest potencjalny target.
- można pójść o krok dalej i zebrać całą ekipę znajomych nie-erpegowych, jako nietypowy sposób spędzenia wolnego czasu. Zamiast na przykład wyjścia do pubu.
- można zainteresować graniem chłopaka/dziewcyznę/męża/żonę.
- jeśli ktoś ma dzieci w odpowiednim wieku i jest hardkorem, może poprowadzić swojemu dziecku/podopiecznemu i grupie jego kolegów z klasy (czy wszystko jedno skąd. Dzieci dalej miewają kolegów z podwórka?)
- jeśli ktoś sam chodzi do szkoły, może poprosić nauczyciela, by mógł poświęcić jedną godzinę wychowawczą na prezentację takiego hobby klasie. Zaś jeśli trafi się nauczyciel-erpegowiec, to sam może opowiedzieć o czymś takim swojej klasie, bo dlaczego nie.
- Jak ktoś jest w pozytywny sposób nienormalny i lubi robić happeningi, może ustawić stolik i 4 krzesła w jakimś pasażu handlowym czy centrum handlowym, z tabliczką zachęcającą, by podejść i zagrać.
- Można i prościej. Napisać na Facebooku czy innym społecznościowym czymś, do konkretnych osób albo ogólniej. Z podkreśleniem, że chodzi o spróbowanie czegoś nowego,  o okazję dla osób, które w RPGi nie grywają. Bo bez takiego podkreślenia typowa osoba stwierdzi "e, to nie dla mnie, te jakieś repegi, nie wiem co to jest w ogóle. Wolę placki."
- Można wrzucić obrazek promujący RPGi i zapraszający na sesję na żywo "na próbę" na, chociażby, Kwejka. Tyle osób ogląda dziennie Kwejka, że nie sądzę by wszyscy byli zapalonymi RPGowcami. A jak ktoś z jakiegoś powodu (którego nie jestem w stanie pojąć) Kwejka czasem ogląda i zobaczy tego typu obrazek, zawsze może ten obrazek zlajkować.
- Można zaprosić kogoś do grupy Facebookowej nt. RPG, chociażby "Panie i Panowie, zagrajmy w RPG". Jak nie przyjmie, to trudno. Jak przyjmie, to może się czegośtam dowie.
- Można zamówić i billboard przy ruchliwej ulicy w centrum miasta, jeśli ktoś naprawdę chce =P Albo w mniejszym hardkorze, dać ogłoszenie na słupie ogłoszeniowym albo w gazecie =P (nie dookołoergpegowej. Obviously).

Erpegowców (rozumianych jako osoby, które grały 3+ sesji erpegowych w życiu) jest może i niedużo, ale powiedzmy że jest ich na całą Polskę 20 000. Sądzę, że to bardzo, bardzo konserwatywne założenie. Powiedzmy, że o akcji usłyszy i się nią zainteresuje co setna taka osoba. Powiedzmy, że średnio co trzecia spróbuje (bo wielu się nie będzie chciało, ale może i niektórzy spróbują parę razy). Powiedzmy, że połowie tych, którzy spróbowali się uda. To dalej daje 35 nowych osób lub grup osób potencjalnie zainteresowanych RPGami.

35 to tyle co nic, powiecie? Dla mnie to o 35 więcej niż zero. A uważam, że 35 to bardzo pesymistyczne założenie.

To rzekłszy, nie mam takiego fandomowego fejmu, by proponować coś takiego i dotrzeć do rozsądnej liczby osób. Więc jeśli ktoś fejm fandomowy ma, zapraszam - jeśłi podoba mu się pomysł - do polecenia notki, pokazania jej dalej, napisania własnej notki, zorganizowania akcji, czegokolwiek. Jestem nawet w stanie dorzucić się do drukowanych ulotek albo ogłoszenia w gazecie.

A jeśli ktoś pójdzie za moją radą i wciągnie, choć na jedną sesję, kogoś do grania w RPG - zapraszam do podzielenia się efektami (czy sukcesem, czy spektakularną porażką) w komentarzu. Zostawiam z tego względu otwarte komcie dla tyld, ale bełkotliwe komentarze będę kasował.

Może to źle ulokowany optymizm, ale jeśli ludzie są w stanie zrzucić się na reaktywację pisma o RPG, "bo nostalgia", to ludzie mogą i bez wydawania jednego grosza z własnego portfela promować RPGi w najlepszy możliwy sposób. Grając w RPGi. Sam znam ładnych parę osób, które mają podejście do RPG "i chciałabym, i boję się", i na pewno znam tez osoby, które o RPGach ledwie (albo wcale) słyszały, a mogłyby się zainteresować, gdyby dostały szansę. Nie wierzę, że inni tak nie mają, i że wszystkie nowe inicjatywy RPGowe muszą kręcić się w kółko w mniej lub bardziej sztywnych ramach fandomu.

Komentarze


~Mędrek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Na polterze nie ma młodych wilków. Bo odstraszają je tutejsi frustraci.Co rynku hobbystycznego - nie wiem, pewnie mało. Bo RPG oprócz obrazków na kredowym papierze i możliwości gwałtów na sesjach nie proponuje nic ciekawego nastolatkom. A przynajmniej nie proponuje nic, co mogłoby zagrozić pozycji pornosów, gier komputerowych, bitewnych czy planszowych.RPG to przeżytek, i desperackie próby odświeżania ich coraz bardziej kontrowersyjnymi tematami, jak gołe baby w maskach gazowych czy wychodzenie z szafy, pokazują jak bardzo jest źle i jak mało świeżaków się do tego garnie.Ci którzy mieli z nim styczność w czasach, gdy nie dało się ściągnąć dowolnego filmu z torrentów, gry komputerowe składały się dwubarwnych kwadracików, bitewniaki były droższe niż polonez taty, a z planszówek był tylko eurobiznes i pchełki, potrafią je docenić. Ale późniejsze generacje już dużo mniej. Nie wiem, po co zaklinać rzeczywistość i próbować wciąż na nowo.Jedyny sposób w miarę rozsądny to odwołanie się do klasyki, znalezienie ludzi, którzy z tą klasyką są otrzaskani i chcieliby pokazywać ją młodszym. Jako skansen, ciekawostkę, która może ich wciągnie na zasadzie mody na retro.
05-07-2014 14:10
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
RPG to przeżytek

E tam, o planszówkach można to samo powiedzieć. Po co planszówka skoro jest Battlefield? Albo komputerowa, multiplayerowa wersja planszówki? A jednak trzymają się świetnie, nawet w Polsce. Rynku gier komputerowych gry towarzyskie niekomputerowe nie pobiją nigdy ale to nie znaczy, że komputerowe zjadają cały tort. 
05-07-2014 14:17
Malaggar
   
Ocena:
0

Albo komputerowa, multiplayerowa wersja planszówki? 

Bo na ogół jednak nie ma?

05-07-2014 14:24
~Mędrek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Może i można to powiedzieć o planszówkach, a jednak porównaj sobie nakłady planszówek i RPG. Jakimkolwiek nie byłyby przeżytkiem, RPG jest większym.I nie mówimy tu o planszówkach, przypomnę. Planszówki są tylko jedną z konkurencyjnych form dla RPG o których wspomniałem. Dużo przyjemniejszą, prostszą i nie wymagającą tyle wkładu własnego. 
05-07-2014 14:26
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Masz rację Mal, rynek gier planszowych trzyma się tylko dzięki temu, że wielkie studia jeszcze nie zdążyły wszystkiego skanibalizować. Zapalmy znicze na mogiłach Monopolu, Carcassone, Osadników, M:tG, Memoir '44, szachów, warcabów i pokera. 
05-07-2014 14:29
Malaggar
   
Ocena:
+1

Wielkim studiom nie opłaca się robić komputerowego odpowiednika np. porządnej gry wojennej, która sprzeda się w kilku tysiącach egzemplarzy.
 

Dużo przyjemniejszą, prostszą i nie wymagającą tyle wkładu własnego. 

Zależy. Znam ludzi, którzy, by "wymasterować" swoje umiejętności w gry wojenne mają za sobą setki godzin w konkretne tytuły.

05-07-2014 14:46
~Mędrek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zależy. Znam ludzi, którzy, by "wymasterować" swoje umiejętności w gry wojenne mają za sobą setki godzin w konkretne tytuły.

Prawda, też znam takich. Ale przy porównywalnym nakładzie czasu w RPG trzeba by pewnie dorzucić jeszcze faktor czas x2 lub więcej, na umawianie się kogo nie gwałcimy i wymyślanie scenariusza i postaci.Z drugiej strony, jakaś tam wersja gry wojennej, figurkowy bitewniak to zwykle 95% czasu malowania i zbierania figurek, a tylko 5% to faktyczna rozgrywka. Tylko że w bitewniakach to kolekcjonerstwo i modelarstwo to hobby samo w sobie.
05-07-2014 15:09
Malaggar
   
Ocena:
0

A przy historycznych grach wojennych częścią hobby jest czytanie o danym konflikcie, więc na jedno wychodzi w sumie.

05-07-2014 17:27
~Reeven

Użytkownik niezarejestrowany
    Mniej frustracji, Więcej racji
Ocena:
+2
Czołem Grupa.Strasznie dawno nie było mnie na formach "z klimatu", mój szczyt fandomowej aktywności przypadał na stare czasy, w których kontradmirowałem ARTUTowi na V, kiedy ona jeszcze coś znaczyła a o CDP RED nikt nie śnił (nawet Trzewik;-) ). Z niejakim smutkiem konstatuję, że nadal każda dyskusja jest u nas (choć z uwagi na czas nieobecności, może powinienem powiedzieć - u Was?) pretekstem do pustych sporów. Prawdopodobnie jeśli uświadomimy sobie, że spora część z nas mieni się mniej lub bardziej zasłużenie niepoprawnymi indywidualistami, okaże się to nieuniknione.Żeby więc bardziej nie narzekać na formę dyskusji, postaram się przejść do sedna:Po dłuższej nieobecności na konach, przeczytałem sobie program kilku, ilość RPG względem ilości wszystkiego innego była tam tak niska w porównaniu do tego, do czego byłem przyzwyczajony, że naprawdę chwilę zbierałem szczękę z ziemi :-) Najprawdopodobniej więc faktycznie, "nowi" od pewnego czasu nie są zainteresowani tego rodzaju rozrywką, być może mamy też problem z ilością ludzi w kaście która kiedyś nazywana była "młodzieżą aspirującą" ;-) . Nie wiem dlaczego i nie sądzę, że dysponujemy danymi, które pozwolą nam udzielić odpowiedzi na tak zadane pytanie.Nie sądzę, żeby przyczyną była konkurencja ze strony gier PC, one miały się już całkiem dobrze jeszcze w czasach, o których wspominam w pierwszym akapicie. RPG to inna rozrywka, i ma swoje plusy jak i wady, zawsze konkurowała z grami PC, które mają po prostu odmienne zalety i minusy. I nie zgodzę się, że popularyzacja rozgrywki multiplayerowej przynośi zastępstwo dla kooperacji, której szukaliśmy na sesjach, a której nie dawały stare komputerowe pykadełka. To inny rodzaj współdziałania. Pozwolę sobie postawić taką hipotezę, iż właśnie na tym *innym rodzaju współdziałania* czy też po prostu wspólnej zabawy powinni się skupić ci, którzy zdecydują się zaproponować RPGowanie 'nowym". Nie chcąc krytykować stanowiska niektórych w tej dyskusji, nie uważam, że koncentrowanie się na systemie, w jaki ktoś ma zagrać ma duży sens. Chodzi o skłonienie ludzi do wspólnej zabawy w "teatr wyobraźni", do wspólnego kreowania świata, w którym będą współpracować w sytuacja, w których życie prawdopodobnie nigdy ich nie postawi i z użyciem narzędzi, których używali bohaterowie ich ulubionych książek czy właśnie gier komputerowych.System ma tutaj znaczenie kompletnie drugorzędne. Ja osobiście jako MG prowadziłem seting fantasy bo i ja i moi znajomi najbardziej cieszyliśmy się właśnie z takiej rzeczywistości. Mój pierwszy kontakt z tym rodzajem rozrywki to Oko Yrrhedesa znalezione na półce u wujka, od którego kradłem Sagę o Wiedźminie. Jako, że pierwsza połowa dzieciństwa upłynęła nam na Baldur's Gate I, a druga na Baldur's Gate II (;-)), to wybór na pierwszy system do większego grania padł na Forgotten Realms i DDkowe karty postaci. Jednak moje sesje nigdy nie były ani powergamerowe ani nawet specjalnie heroic. I ja i gracze preferowaliśmy rozbudowaną narrację i złożone fabuły wspierając się jedynie mechaniką, która nie mogła jednak zatrzymać dynamiki współtworzonej historii. Oczywiście bawiliśmy się także warmłotkiem (pierwszym, na kserówkach w segregatorze, mam go do dziś ;-) ) czy później pierwszym Magiem. Tak jak pisałem wyżej, w mojej opinii system jest naprawdę drugorzędny dla przekonania się do RPG. Nie zalecałbym tylko namawiania ludzi do "sklecenia pierwszej własnej sesji" bazując tylko na opowieściach i teorii. Jeśli jesteście doświadczonym MG z poczuciem misji, zaproście ich na sesję z jednym czy dwoma doświadczonymi graczami i pokażcie im jak to robicie. Może Wasz styl będzie im odpowiadał, może nie, ale wtedy istnieje szansa, że zaczną szukać sami. QcV! (czy tam QcP ;-) )Reeven
05-07-2014 19:35
~Reeven

Użytkownik niezarejestrowany
    post scriiptum
Ocena:
+1
Wybaczcie, robiłem ładne akapity, ale Wasz CMS zapakował wszystko ciurkiem. Gdybym wiedział, że tak będzie nie nasmarowałbym tyle...nadal, dziękuję, jeśli ktoś zechce przebrnąć :-)Reeven
05-07-2014 19:37
Headbanger
   
Ocena:
+3

"Marność nad marnościami wszytko marność!"

Gdybym dostawał złotówkę za każde pieprzenie pokroju "erpegi umierajom", już dawno spłacił bym kredyt mieszkaniowy. Granie na PC też od 10 lat umiera jak zatwardziali konsolowcy postulowali jeszcze jakiś czas temu.

Rpgów na konach jest mniej, bo przestały być ich głównym tematem, wystarczy, że zerknę na ostatnią pyrę (gdzie notabene wszystkie istotne prelki/konferencje RPGowe pękały w szwach i wielu ludzi się nie dopchało na punkty programu) i okaże się, że pojawiło się tam pełno ludzi którzy normalnie fantastyką interesują się tyle co grają w LoLa + matki z dziećmi prosto z klasy średniej (młody lubi avengersów a tam ponoć ludzie przebrani za lokiego chodzą). Fantastyka wyszła z piwnicy kuców lat 90-tych i dobrze. Większy przekrój społeczeństwa, niż 1k12+5 fanatyków to zawsze zdrowiej.

RPG zawsze było i będzie niszowe, bo wymaga trzech bardzo trudnych rzeczy dla przeciętnego człowieka:
1. Nawet minimalnej immersji (nie bez powodu w akademie patrzyli się na sesje jak na spotkania sekty)
2. Terminowości i odpowiedzialności (do baru jak raz nie przyjdziesz to koledzy nawalą się bez ciebie, nie przyjdziesz na sesję to się wkurzą, bo specjalnie kołowali czas, a rzadko sesje mogą się odbywać bez pełnego składu) - z mojego doświadczenia tutaj najwięcej ludzi się odbija, słomiany zapał mocny w narodzie.
3. Przygotowania (planszówkę rozstawiasz i grasz - są nawet takie do rozegrania w pojedynkę, grę komputerową wystarczy zainstalować i już z całym światem możesz grać, kiepsko przygotowana sesja z lenistwa to koszmarna strata czasu)

Dodam na końcu tylko, że ostatnie sukcesy na kickstarteropodobnych badziewiach byle czego pokazują jak kiepsko jest rynek wykorzystany. Diadem? Naprawdę?

07-07-2014 04:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.