04-09-2010 23:16
Karteluszek czy inna zdrapka
Odsłony: 4
Prawie cały mój, iluśtamletni, okres prowadzenia to prowadzenie Deadlands. I sporo było postaci Kanciarzy. Więc oczywiście było dużo ciągnięcia kart. Obecnie jestem szczęśliwym (?) posiadaczem tylu talii kart, że nie trzeba ich tasować nieraz przez całą sesję. Jednak gdy miałem dwie lub trzy talie, tasowanie kart przed każdym rzuceniem Kanta było upierdliwe.
Co z tym zrobiłem? Wlazłem na random.org, wrzuciłem nań listę wszystkich kart, zrandomizowałem ją, wziąłem pierwsze 10 elementów listy, przekleiłem do Worda. Powtórzyłem ten proces paręset razy (nie trwało to tak długo, jak mogłoby się wydawać. Był to proces czysto mechanicznego klik, Ctrl+C, Ctrl+V, Ctrl+C, Ctrl+V...). Wydrukowałem parę kartek gęsto zapełnionych takimi kolumnami liczb, pociąłem, poskładałem, w godzinę miałem tyle zupełnie losowych i uczciwych ciągnięć 10 kart z pełnej talii, że przez resztę swojego prowadzenia DL nie zużyłem pewnie nawet jednego procenta z nich. I co najlepsze, mój lekki przypadek nerwicy natręctw ("musi być NAPRAWDĘ losowo!") mi nie dokucza, bo dopóki nie znam kart na karteluszkach i wyrzucam każdy zużyty karteluszek, pełna losowość jest zachowana.
Przyszło mi wtedy do głowy, zwłaszcza że Deadlands wymaga rzucania ogromną liczbą kości, że możnaby tak samo zrobić z kostkami do gry. Normalnie, oczywiście, jest to zbędne, a i niszczy mistykę kostkomioctwa. Ale w sytuacji, w której np. gra się w pociągu albo na trawie, a rzucać trzeba/się chce, rozwiązanie takie miałoby swój urok.
Dziś wróciła do mnie ta koncepcja, i tak sobie myślę... jasne, można zrobić aplikację na iPhone'a czy inne narzędzie Szatana. Jasne, można wleźć na random.org i rzucać tamtejszym programem. A jednak zadrukowane arkusiki z kostkami różnego typu byłyby rozwiązaniem wygodnym, na swój sposób fajnym i zabawnym (przynajmniej moim zdaniem).
Czy to jest nisza, która jest niezapełniona, a zapełnić ją należałoby? Widziałem już w Necie papier toaletowy zadrukowany Sudoku. Jasne, jest to tak zwany joke item, ale przecudowny. A gdyby taki papier toaletowy zadrukowany rzędami cyferek? Albo karteluszki w pudełeczku? Albo coś w stylu taśmy krawieckiej, rozwijane wedle uznania? Czy też inna zdrapka?
Dlaczego tak? A ja spytam - a dlaczego nie? Nie mogę być jedynym, kto uważa że fajnie jest, gdy losowość jest prawdziwie losowa (i nie ma tu nic do rzeczy, że gdyby np. było to pudło pełne karteluszków i by się z niego te karteluszki wyciągało i zwracało, to nie zauważyłbym różnicy, bo statystycznie jest bardzo niewielka). Bawi mnie koncepcja, że idzie się do sklepu i przy okazji kupna podręczników prosi się sprzedawcę o "sto rzutów k20tkami i może tak z pięćset k6tkami, zgrupowanych po 3, bo jutro gramy w GURPSa".
Ale kto mnie zna, ten wie żem nieco popieprzony.
Co z tym zrobiłem? Wlazłem na random.org, wrzuciłem nań listę wszystkich kart, zrandomizowałem ją, wziąłem pierwsze 10 elementów listy, przekleiłem do Worda. Powtórzyłem ten proces paręset razy (nie trwało to tak długo, jak mogłoby się wydawać. Był to proces czysto mechanicznego klik, Ctrl+C, Ctrl+V, Ctrl+C, Ctrl+V...). Wydrukowałem parę kartek gęsto zapełnionych takimi kolumnami liczb, pociąłem, poskładałem, w godzinę miałem tyle zupełnie losowych i uczciwych ciągnięć 10 kart z pełnej talii, że przez resztę swojego prowadzenia DL nie zużyłem pewnie nawet jednego procenta z nich. I co najlepsze, mój lekki przypadek nerwicy natręctw ("musi być NAPRAWDĘ losowo!") mi nie dokucza, bo dopóki nie znam kart na karteluszkach i wyrzucam każdy zużyty karteluszek, pełna losowość jest zachowana.
Przyszło mi wtedy do głowy, zwłaszcza że Deadlands wymaga rzucania ogromną liczbą kości, że możnaby tak samo zrobić z kostkami do gry. Normalnie, oczywiście, jest to zbędne, a i niszczy mistykę kostkomioctwa. Ale w sytuacji, w której np. gra się w pociągu albo na trawie, a rzucać trzeba/się chce, rozwiązanie takie miałoby swój urok.
Dziś wróciła do mnie ta koncepcja, i tak sobie myślę... jasne, można zrobić aplikację na iPhone'a czy inne narzędzie Szatana. Jasne, można wleźć na random.org i rzucać tamtejszym programem. A jednak zadrukowane arkusiki z kostkami różnego typu byłyby rozwiązaniem wygodnym, na swój sposób fajnym i zabawnym (przynajmniej moim zdaniem).
Czy to jest nisza, która jest niezapełniona, a zapełnić ją należałoby? Widziałem już w Necie papier toaletowy zadrukowany Sudoku. Jasne, jest to tak zwany joke item, ale przecudowny. A gdyby taki papier toaletowy zadrukowany rzędami cyferek? Albo karteluszki w pudełeczku? Albo coś w stylu taśmy krawieckiej, rozwijane wedle uznania? Czy też inna zdrapka?
Dlaczego tak? A ja spytam - a dlaczego nie? Nie mogę być jedynym, kto uważa że fajnie jest, gdy losowość jest prawdziwie losowa (i nie ma tu nic do rzeczy, że gdyby np. było to pudło pełne karteluszków i by się z niego te karteluszki wyciągało i zwracało, to nie zauważyłbym różnicy, bo statystycznie jest bardzo niewielka). Bawi mnie koncepcja, że idzie się do sklepu i przy okazji kupna podręczników prosi się sprzedawcę o "sto rzutów k20tkami i może tak z pięćset k6tkami, zgrupowanych po 3, bo jutro gramy w GURPSa".
Ale kto mnie zna, ten wie żem nieco popieprzony.