28-05-2011 19:21
Nic nowego pod słońcem...
Odsłony: 1
Mam takie dziwne hobby, że robię gry. Czasem wymyślam mechaniki RPGowe, czasem kombinuję nad zasadami karcianek czy planszówek.
Większość tego typu projektów to szybkie pomysły, które nie mają służyć niczemu poza ćwiczeniem kreatywności w wymyślaniu nowych rozwiązań. Jednak ostatnio (tj. przez ostatni rok z kawałkiem) pracuję nad karcianką/planszówką, której jakoś nie porzuciłem. I obiecuję sobie po niej całkiem fajne efekty, jeśli kiedyś ją skończę (*).
Ostatnio jednak przeżywam nową frustrację. Nie jest tak, że zamierzałem na tej grze zrobić fortunę, ale w przypływie optymizmu doszedłem do wniosku, że kiedyś tam zaniosę swoją gotową, przetestowaną grę do jakiegoś wydawnictwa i zobaczę, czy mi jej nie zechcą opublikować. Nawet jeśli jest to mało prawdopodobna opcja, miło o czymś takim pomarzyć.
A skąd frustracja? Parę tygodni/miesięcy temu miałem okazję zagrać w 51. Stan. Gra mi się spodobała, niektóre rozwiązania wydają mi się niezwykle eleganckie i dość nowatorskie. Problem? Problem jest taki, że niektóre moje pomysły, z których byłem szczególnie dumny, są albo bardzo podobne do tych z 51S, albo na tyle podobne, że osoba znająca 51S podejrzewałaby "inspirację" tą grą. Oczywiście o plagiacie nie może być mowy, bo niektóre z tych idei obijały mi się o czaszkę już ponad pół roku temu. Nie jest też tak, że moja karcianka jest klonem 51S. Nie jest nawet, szczerze mówiąc, do niej szczególnie podoba, ani w ogólnych założeniach, ani w mechanice.
A jednak - te podobieństwa mnie niepomiernie frustrują. Jak mam wymyślić coś fajnego, jeśli te właśnie elementy, które celowo zaprojektowałem tak, żeby było "coś nowego" w żadnym wypadku nie są czymś nowym?
Co nie znaczy, że zamierzam się poddać. Mimo iście glacjalnego tempa rozwoju, gra jest już w zasadzie gotowa do testów, więc przy odrobinie szczęścia zacznę szukać chętnych do grania w wersję alfa w ciągu najbliższych miesięcy.
(*) Co jest dość dużym "jeśli", bo gra zmieniła się tak znacznie, że już przeszła przez kilka inkarnacji, z których każda jest niemal zupełnie niepodobna do poprzedniej. Mam najwyraźniej spore problemy z zamykaniem pewnych etapów pracy designerskiej, bo nigdy nie doszedłem do etapu pierwszej wersji testowej.
Większość tego typu projektów to szybkie pomysły, które nie mają służyć niczemu poza ćwiczeniem kreatywności w wymyślaniu nowych rozwiązań. Jednak ostatnio (tj. przez ostatni rok z kawałkiem) pracuję nad karcianką/planszówką, której jakoś nie porzuciłem. I obiecuję sobie po niej całkiem fajne efekty, jeśli kiedyś ją skończę (*).
Ostatnio jednak przeżywam nową frustrację. Nie jest tak, że zamierzałem na tej grze zrobić fortunę, ale w przypływie optymizmu doszedłem do wniosku, że kiedyś tam zaniosę swoją gotową, przetestowaną grę do jakiegoś wydawnictwa i zobaczę, czy mi jej nie zechcą opublikować. Nawet jeśli jest to mało prawdopodobna opcja, miło o czymś takim pomarzyć.
A skąd frustracja? Parę tygodni/miesięcy temu miałem okazję zagrać w 51. Stan. Gra mi się spodobała, niektóre rozwiązania wydają mi się niezwykle eleganckie i dość nowatorskie. Problem? Problem jest taki, że niektóre moje pomysły, z których byłem szczególnie dumny, są albo bardzo podobne do tych z 51S, albo na tyle podobne, że osoba znająca 51S podejrzewałaby "inspirację" tą grą. Oczywiście o plagiacie nie może być mowy, bo niektóre z tych idei obijały mi się o czaszkę już ponad pół roku temu. Nie jest też tak, że moja karcianka jest klonem 51S. Nie jest nawet, szczerze mówiąc, do niej szczególnie podoba, ani w ogólnych założeniach, ani w mechanice.
A jednak - te podobieństwa mnie niepomiernie frustrują. Jak mam wymyślić coś fajnego, jeśli te właśnie elementy, które celowo zaprojektowałem tak, żeby było "coś nowego" w żadnym wypadku nie są czymś nowym?
Co nie znaczy, że zamierzam się poddać. Mimo iście glacjalnego tempa rozwoju, gra jest już w zasadzie gotowa do testów, więc przy odrobinie szczęścia zacznę szukać chętnych do grania w wersję alfa w ciągu najbliższych miesięcy.
(*) Co jest dość dużym "jeśli", bo gra zmieniła się tak znacznie, że już przeszła przez kilka inkarnacji, z których każda jest niemal zupełnie niepodobna do poprzedniej. Mam najwyraźniej spore problemy z zamykaniem pewnych etapów pracy designerskiej, bo nigdy nie doszedłem do etapu pierwszej wersji testowej.